Thread: Polish Run
View Single Post
Old 05-19-06, 11:23 PM   #24
Tasman
Gunner
 
Join Date: Apr 2006
Posts: 99
Downloads: 61
Uploads: 0
Default

Misja: cholera wie, skąd. Tasman twierdzi, że fajna. Ja uważam, że do bani

Czas: styczeń albo luty 1940

Pogoda: lekki wiatr, troche zamgleń, potem mały sztorm.

Cel: przechwycić i zniszczyć zespół krążownika liniowego HMS Renown, lotniskowca HMS Illiustrious oraz ciężkiego krążownika HMS Exeter.

Realizm: 100 %

Kapitanowie:
Tasman, 0 zatopień, przeżył
PL_Andrzej, 0 zatopień, przeżył i zwiał przed czasem do ukochanej Michelle w Lorient
Winters, o zatopień, przeżył, choć chciał sobie palnąć w skroń za fiasko

Przebieg:
Zebrało się nas niestety tylko trzech ale nic, płyniemy. Pogoda fajna, zapada zmierzch. Walimy do przodu kursem N. Jako, że droga nam się dłużyła, każdy wyjął coś z mesy. Odkręciliśmy flaszki, otworzyliśmy kapsle, co kto miał i już zrobiło się raźniej. Tasman to na początek zmitrężył 4 bronxy, więc miał wyostrzone zmysły. No i płyniemy, gadamy i śmiejemy się, jak to Szare Wilki spod godła Polish Run mają w zwyczaju a Task Force ani widu ani słychy. No, słychu to trochę było ale skubani Angole byli cholernie daleko. Więc krążyliśmy w te i we wte a czas się dłużył a piw ubywało. W końcu Tasman coś wywęszył. No i pruje w kierunku - jak się okazało konwoju - pełną parą. Bo Task Force zrobił nas w balona. W tym czasie PL_Andrzej zatęsknił za rozgrzaną pościelą niejakiej Michelle ( miał ją każdy w bazie, nawet mój szef maszynista ) więc pognał czem prędzej do Lorient i tyle go widzieliśmy. Zaraz potem Tasman wypatrzył konwój. Jasna cholera, nijak nie mogłem go znaleźć. Tylko widzę, jak Tasman odpala węgorza. Tyle, że węgorz obrał kurs na Morze Sargassowe a nie w cel. Ja z uparciem maniaka próbowałem cokolwiek zobaczyć ale jedyne co widziałem, to parkę parzących się wielorybów, śmigłego delfina i syrenę, która przysiadła na naszej sterburcie i prawie zbałamuciła mi załogę. Tasman uparcie walił z daleka do konwoju i wywalił jeszcze dwa węgorze, które popłynęły śladem starszego kolegi. Zarza potem okazało się, że nasz czas na morzu upłynął i to by było na tyle. Tasman twierdzi, że widział konwój, ja uważam, że to był Latający Holender. Ta przeklęta zjawa mami i otumania porządnych marynarzy, by ich prowadzić na zgubę. Byłem cholernie wściekły, że nawet nic nie zobaczyłem po dłużaszej przerwie, więc wyjąłem swojego Walthera kaliber 9, by skończyć te udręki. Ale mój pierwszy, poczciwy Joachim von Lernitz wyrwał mi z ręki pistolet i powiedział: wojna dopiero się zaczęła. Także, do następnego razu, Panowie.


PAPORT SPORZĄDZIŁ WINTERS
Tasman is offline   Reply With Quote